Do gabinetu fabrykanta Brodzkiego wkradł się, nie zauważony przez służbę, żebrak żydowski. Kijowski krezus zerwał się z fotela i jął gromić nieproszonego gościa:
- Ty draniu! Ty łapserdaku! Jak ośmieliłeś się wtargnąć do mojego pokoju i przeszkadzać mi w pracy? U mnie na jałmużnę czeka się pod kuchennymi drzwiami!
Na to żebrak:
- Mesje Brodzki! Pańską specjalnością, i to od niedawna, jest cukier. Ale ja już, dzięki Bogu, przeszło dwadzieścia lat chodzę po prośbie... To pan mnie będzie dzisiaj pouczał, jak się żebrze?! |